2016-03-08 17:10:00 Jan Picheta 1243
Rzadko zdarza się taki mariaż sztuk wielu, jakiego byliśmy świadkami w miniony czwartek w bielskiej „Kubiszówce”
Rzadko zdarza się taki mariaż sztuk wielu, jakiego byliśmy świadkami w miniony czwartek w bielskiej „Kubiszówce”, czyli w Domu Kultury im. Wiktorii Kubisz. Okazją do spotkania artystów reprezentujących różne dziedziny twórczości była promocja książki poetyckiej Jana Pichety „złoty deszcz” ilustrowanej przez Agnieszkę Nowinską, która mieszka obecnie w USA, a doktorat zrobiła w Walencji (Hiszpania). Jan Picheta uważa, że poszczególne malarskie interpretacje w wykonaniu Agnieszki Nowińskiej jego wierszy fascynują go tak dalece, gdyż świat słowa i świat barwy stanowią niezwykle poruszającą jedność. – Powiem nieskromnie, iż o tym właśnie myślałem, powierzając jej oprawę szaty graficznej „złotego deszczu”. Z zadania Agnieszka Nowinska wywiązała się wspaniale – chwali swoją byłą uczennicę z bielskiego „plastyka” Jan Picheta.
Z kolei o twórczości Jana Pichety ciepło wyraża się znany poeta i dziennikarz Tomasz Jastrun: – Wiersze Jana Pichety bywają delikatne, można nawet powiedzieć kobiece, ale zarazem są jak najbardziej męskie, czasami nawet brutalne. Ta gra delikatności i mocy odbywa się czasami w jednym utworze... Autor lubi krótkie wiersze, stąd liczne miniaturki w stylu haiku, czasami z próbą dowcipu i ironii... Te wiersze, często na jeden mądry oddech, nieraz są oparte na grze słów, na wieloznaczności języka, prawie zawsze jednak mają próbę metafizyki. To bywa filozofia skrótu i skrót filozofii. Ludzka nieludzkość kondycji człowieka jest stałym elementem tej poezji, w której panuje, ale dyktatorsko, skłonność do maksymalnego upraszczania wiersza.
Podobnie uważa bielska dziennikarka Maria Trzeciak: – Jan Picheta jest poetą sensu. Z zasady nie używa przesadnej ilości słów. Do gołego sensu dochodzi drogą eliminacji słów, których może być za dużo. W efekcie w jego wierszach znaczy każdy wers i każdy składnik wersu. Razem tworzą całość, która uderza jak kamyk w skroń. Celnie i ostrzegawczo. Osiągnięcie takiego efektu jest możliwe tylko przy bezwzględnej świadomości celu, do którego się zmierza. Żeby tak pisać, potrzeba jasnego spojrzenia i wielkiej dyscypliny.
Podczas spotkania swoje dzieła prezentowała również Agnieszka Nowinska. Jan Picheta twierdzi, że energetyczne dzieła Agnieszki Nowinskiej powstają dwustopniowo. – Najpierw artystka maluje oddechem… Abstrakcyjne, słoneczne barwy rozdmuchane oddechem na płótnie stanowią tło godne obrazów kolorystów, którzy nie przywiązywali się do linii czy formy. Malowanie oddechem to jednak tylko część działań konstrukcyjnych artystki. Na „wydmuchanym” tle pojawiają się formy – głównie roślinne i antropomorficzne. Na przykład na okładce tomu „złoty deszcz” z wyrysowanej centralnie cebulki wyrasta rozwidlająca się łodyga zakończona dwiema ludzkimi głowami (najwyraźniej płci obojga), które zostały zwieńczone fantazyjnymi dekoracyjnymi pióropuszami – wyjaśnia Jan Picheta.
Autor czterech tomów poetyckich ma w dorobku przede wszystkim utwory metafizyczne i erotyczne jak np. ten:
grzeszne mam tylko myśli
a poza tym
jestem taki święty
w święta
jakbym po świętach
miał zostać świętym
ale nie pozwól
moja święta
od święta
Jan Picheta jest również autorem wierszy pisanych w latach 70. i 80. minionego wieku, które świadczą o jego „profetyzmie”:
kiedy przyszli po tamtych z daleka
mówiliśmy
nawiedzają tylko powietrznych intruzów
morderców dzieci zarośniętych renegatów
w okularach
kiedy przyszli po tych z naprzeciwka
nieco głośniej puszczaliśmy radio
zasłuchani w łagodną muzykę
kiedy przyszli po tych obok
gasiliśmy światła
zasłanialiśmy okna
udając zakochanych sennych
nieobecnych
byliśmy im bliscy
kiedy przyszli
po nas
Wiersz został napisany w 1986 r. i Jan Picheta obawia się, że obecnie Polska stoi w obliczu przykrej realizacji idei tego wiersza.
Podczas imprezy w „Kubiszówce” artystki związane z tym domem kultury zrobiły poecie niespodziankę. Joanna Jatkowska skomponowała muzykę do dwóch wierszy Jana Pichety – zaczynających się od słów „świat” i „życie” (życie/ to takie proste/ jak twój przepis/ na zupę/ szklanka wody/szczypta soli/ cała reszta). Akompaniowała także Agnieszce Bąk, która zaśpiewała obie piosenki.
W programie wieczoru wystąpiły również tancerki zespołu „Art Dance”, który działa w „Kubiszówce”. Dziewczyny zatańczyły utwór pt. „Daj mi, losie…” wedle choreografii swej kierowniczki Elżbiety Barwickiej-Pichetowej. Ten niezwykły utwór otrzymał w roku ubiegłym i bieżącym wiele głównych nagród na festiwalach w całej Polsce. Występ miał szczególny urok, gdyż scenografię stanowiły dzieła malarskie Agnieszki Nowinskiej. W tej scenerii ze swoją choreografią pt. „Oddech” wystąpiła także uczennica Elżbiety Barwickiej-Pichetowej – Agnieszka Marynowska.
– Cieszę się, że na prezentację twórczości poetyckiej przyszło około 200 osób i trzeba było dostawiać krzesła. Nie jest zatem źle z odbiorem poezji w naszym regionie. Mój kolega, świetny organizator imprez poetyckich Ryszard Grajek twierdzi, że dobra poezja – a zwłaszcza wiersze poetów beskidzkich – może być świetnym „towarem eksportowym”. Myślę, że przede wszystkim tego rodzaju wieloaspektowa oprawa imprez poetyckich może sprawić, że teksty współczesnych twórców trafią „pod strzechy” – uważa Jan Picheta.