2025-06-17 06:36:34 UM Bielsko-Biała 286
Piękną, setną rocznicę urodzin świętowała 13 czerwca mieszkająca w Bielsku-Białej Wiesława Pietraszko. Z tej okazji 16 czerwca jubilatkę odwiedzili przedstawiciele Rady Miejskiej w Bielsku-Białej. Były kwiaty, życzenia, listy gratulacyjne i nagrody.
- Sto to liczba szczególna, niektórzy mówią, że oznacza doskonałość, mądrość. To pewien kamień milowy, który został osiągnięty w życiu. W tym szczególnym dniu chciałbym pani życzyć dużo zdrowia, radości na kolejne dni i lata pani życia. Aby powodów do uśmiechu każdego dnia miała pani mnóstwo, mnóstwo życzliwości bliskich, satysfakcji z wszelkich działań, które pani podejmuje – mówił do stulatki wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Bielsku-Białej Konrad Łoś.
Po czym odczytał listy gratulacyjne od przewodniczącej Rady Miejskiej Doroty Piegzik-Izydorczyk i prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. Wręczył kwiaty i nagrodę.
Pani Wiesława Pietraszko urodziła się 13 czerwca 1925 roku w Sosnowcu, gdzie mieszkała do 14. roku życia. W 1939 roku, zaraz na początku drugiej wojny światowej, Niemcy aresztowali jej starszą siostrę z maleńkim, miesięcznym dzieckiem, szwagra, który działał w podziemiu i ją samą. Pani Wiesława trafiła na roboty do niemieckiego gospodarstwa do Königsdorfu (obecnie miejscowość Królowe koło Głubczyc). Tam bardzo ciężko pracowała przy karmieniu świń i gęsi. Za każde słowo po polsku była bita po twarzy. Kiedy po wojnie wróciła do domu nie miała połowy zębów i cierpiała na ciężkie zapalenie okostnej.
Na wieść o zbliżaniu się frontu rosyjskiego jej pracodawca z rodziną i zatrudnionymi u niego osobami próbował uciekać do Austrii. Podczas nalotu w ówczesnej Czechosłowacji pani Wiesławie i jej koleżance, też Polce, udało się uciec. Wróciła do Sosnowca, gdzie poznała swojego męża - bielszczanina, również ciężko poszkodowanego podczas pobytu w obozie koncentracyjnym.
Państwo Pietraszkowie mieli dwóch synów. Kiedy dzieci osiągają odpowiednio 14 i 15 lat, pani Wiesława, mając 35 lat, zostaje wdową. Ma na utrzymaniu dzieci, a do tej pory pracował tylko mąż. Na szczęście przedsiębiorstwo, w którym był księgowym, zapewnia jej pracę chałupniczą – zszywanie swetrów - którą wykonuje do emerytury. To bardzo skromny czas w jej życiu, pracuje od świtu do nocy, aby wykształcić potomstwo.
Do kwietnia tego roku pani Wiesława mieszkała sama. Kiedy podupadła na zdrowiu, syn zabrał ją do siebie. Natomiast jak mówi synowa: mama cała czas uważa, że stanie na nogi, wróci do formy i pójdzie mieszkać do siebie.
Jubilatka bardzo lubi czytać książki, teraz, kiedy ma problemy ze wzrokiem, słucha, jak czytają jej inni.
Ma jedną wnuczkę i prawnuczka.
Emilia Klejmont
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl