2016-09-04 05:00:00 www.szpitalpediatryczny.pl 2351
W lipcu i sierpniu w Izbie Przyjęć Szpitala Pediatrycznego udzielono łącznie około trzech tysięcy porad
Ponieważ tego lata nie brakowało deszczowych dni, podczas których dzieci i młodzież z reguły siedzą przed ekranami komputerów lub przed telewizorami, więc w ambulatoriach Izby Przyjęć Szpitala Pediatrycznego nie padł wakacyjny rekord frekwencji. Ale pracy nie brakowało.
W lipcu i sierpniu w Izbie Przyjęć naszego szpitala udzielono łącznie około trzech tysięcy porad. Najwięcej pracy było w ambulatorium chirurgicznym. - Tak naprawdę wielu urazów, z którymi w minione wakacje trafili do nas mali pacjenci, można było uniknąć. Bo na przykład część rodziców i opiekunów ciągle niedostateczną uwagę poświęcają kwestii używania przez dzieci kasków podczas jazdy na rowerze. Na rowerze o upadek nie trudno, a kask amortyzuje siłę uderzenia o chodnik, ulicę czy drzewo. Gdy dziecko go nie ma, ryzyko doznania poważnego urazu jest dużo większe. Podobnie rzecz się ma z jazdą na rolkach i deskorolkach. Nadal też problemem są przydomowe trampoliny. Już wiele razy mieliśmy okazję przekonać się, że są one szczególnie niebezpieczne wówczas, gdy skacze na nich większa grupa dzieci, w dodatku będących bez nadzoru osób starszych. Złamania kości, skręcenia stawów czy urazy głowy nie są niestety podczas takich zabaw rzadkością – mówi Łucja Kleszcz, pielęgniarka koordynująca Izby Przyjęć Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej.
Personel Izby Przyjęć w czasie minionych wakacji ratował z opresji nie tylko pechowych rowerzystów, amatorów skakania na trampolinie, ofiary wypadków na rolkach i deskorolkach, ale także dzieci, które nieszczęśliwie bawiły się na placach zabaw czy uczestników młodzieżowych bójek. Nie brakowało również młodych ludzi, którzy ulegli poparzeniom. Szczególnie na początku wakacji problemem były poparzenia słoneczne. - Ich ofiarą najczęściej były te dzieci, które same wybrały się na basen i przebywały wiele godzin na słońcu bez nakrycia głowy lub nie używając ochronnych kremów – informuje Łucja Kleszcz. Na Izbę Przyjęć trafiły i takie maluchy, które poparzyły się ciepłym napojem, jaki ktoś z domowników zostawił bez nadzoru w dostępnym dla dziecka miejscu. Sporadycznie zdarzali się również pacjenci z podejrzeniem zatrucia grzybami czy na przykład pogryzieni przez psa.
Jednocześnie przypominamy wszystkim pacjentom, ich rodzicom i opiekunom, że na Izbie Przyjęć nie obowiązuje zasada, zgodnie z którą kto wcześniej przychodzi, ten jest prędzej przyjmowany. - O kolejności przyjmowania pacjentów na Izbie Przyjęć decyduje lekarz lub personel Izby Przyjęć, który w swoich wyborach nie kieruje się tym, kiedy dana osoba przyszła do szpitala, a stanem zdrowia oczekujących pacjentów. Regułą jest, że pierwszeństwo mają pacjenci przywiezieni przez pogotowie ratunkowe, a pacjenci w stanie zagrożenia życia lub zdrowia są przyjmowani przed pacjentami, którzy przyszli na planowy zabieg czy na badania diagnostyczne. Więc rodzic czy opiekun, który przyszedł z dzieckiem do naszego szpitala ze skierowaniem od lekarza specjalisty, musi mieć świadomość, że na przykład dziecko ze złamaną ręką czy z dusznościami będzie przyjęte wcześniej, choć do szpitala przyszło później. Oczywiście, jeśli stan zdrowia oczekujących pacjentów jest podobny, to wówczas decyduje kolejność przyjścia do szpitala – podkreśla Łucja Kleszcz,
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl