Sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Śląska zakończony 2 Rajdem Jastrzębskim
W minioną sobotę odbyła się ostatnia runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Śląska – 2 Rajd Jastrzębski. W rajdzie wystartowały dwie załogi pod naszym patronatem. Pierwsza z nich, Piotr Baran oraz Michał Paciej, pełna werwy wystartowała do walki o tytuł Mistrza Śląska w klasyfikacji generalnej. Niestety na przedostatnim oesie awaria samochodu nie pozwoliła im na dokończenie rajdu i ostatecznie nasza załoga nieoficjalnie zdobyła tytuł I Wicemistrza Śląska oraz 1 miejsce w kl. K3.
- Sezon RSMŚL 2014 dobiegł końca i możemy śmiało powiedzieć, że był dla nas bardzo udany. Niestety w ostatniej rundzie zabrakło nam trochę szczęścia i awaria przegubu wewnętrznego wyeliminowała nas, na przedostatnim odcinku specjalnym, z walki o tytuł Mistrzowski w klasyfikacji generalnej. Mimo to walka, jaką toczyliśmy nie tylko w Jastrzębiu, ale podczas całego sezonu napawa nas optymizmem i daje dużo wiary w nasze możliwości i potencjał naszego samochodu. Przy okazji chcielibyśmy podziękować sponsorom, którzy umożliwili nam start w RSMŚL: www.dentalclinic-kk.pl , www.interhall.pl, Miasto Będzin, MPWIK Będzin, OSIR Będzin Sportowa Dolina, a także www.baranautoserwis.com – powiedział Michał Paciej, pilot rajdowy.
Naszej drugiej załodze również zabrakło szczęścia w ostatniej rundzie Mistrzostw. Radosław Osiak oraz Wojciech Kordeusz także nie ukończyli 2 Rajdu Jastrzębskiego z powodu awarii samochodu. Nieoficjalnie w klasyfikacji generalnej RSMŚL uplasowali się na 10 pozycji, a w kl. K3 zajęli 6 miejsce.
- Bardzo liczyliśmy na Rajd Jastrzębski i nie chodzi tutaj o walkę o pozycję w Mistrzostwach Śląska, tylko o ten jeden rajd z uwagi na to, że był to rajd zamykający sezon i po prostu chcieliśmy sobie szybko pojeździć. Ponieważ przed Rajdem nie zdążyliśmy potrenować, to pierwsze dwa odcinki miały być sprawdzające dla mnie i dla samochodu. Okazało się, że ze mną było nieźle, natomiast z rajdówką gorzej. Od początku jakoś nie bardzo chciała jechać i jak później się okazało powoli umierał alternator, przez co iskra na świecy była bardzo słaba. Jak na złość spaliła się kontrolka od ładowania i kompletnie nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Dopiero na drugim odcinku zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak, jak zaczęło śmierdzieć w aucie spalenizną. Trzeci odcinek to już turlanie się do przodu, a na dojazdówce do czwartego odcinka zakończyliśmy udział w rajdzie. Teraz trzeba się skupić na doinwestowaniu samochodu i cierpliwie czekać na przyszłoroczne RSMŚL – powiedział Radosław Osiak, kierowca rajdowy.
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl